Patrzę na Ciebie i widzę człowieka zniszczonego, zesputego do szpiku kości.
Nie ma już faceta. Jesteś zwykłym młodym chłopaczkiem, który zobaczył jak wiele stracił, ale głupio mu się przyznać do błędu.
Jak tak na Ciebie spoglądam, to powtarzam sobie jak bardzo jesteś żałosny.
Nie potrafisz się podnieść, nie potrafisz powiedzieć:
"Tak, to moja wina, przpraszam, wróć" Potem spoglądam w lustro i boli jeszcze bardziej, bo nie potrafię Ci pomóc, nie potrafimy już ogarnąć tego naszego burdelu
|