Zniszczyłem w sobie wszystko.. Pozwoliłem nikotynie wypalić każdą ocaloną przed alkoholem dobrą cechę, kilka pozytywnych gestów, na które było mnie stać, tak, było, teraz jestem inny, osłchy, zimny, odrzucający wszystkich i wszystko co próbuje być bliżej mnie. Jedna, niepowtarzalna znajomość, odważę się nazwać to nawet miłością zmieniła moje życie i wszystko w środku, jedyna kobieta, którą byłem w stanie kochać bardziej niż cokolwiek innego na tym świecie odeszła, zostawiła mnie. Jak mam nie nazywać siebie draniem? [dwa.oddechy]
|