Miłość? To miał być jej koniec. Pragnęłam to zakończyć. Miałam być silna... Wszyscy dookoła powtarzali, że nie dam rady, za bardzo go kocham... A ja? Wiedziałam że dam radę, że zostaniemy chociaż przy przyjaźni... Ale w chwili gdy go zobaczyłam idącego w moją stronę, moje serce jakby przestało bić, zrobiło mi się słabo na samą myśl 'że to ma być koniec', w chwili gdy do mnie podszedł odepchnęła go od siebie... Zaczęły spływać łzy. - Co jest? - zapytał -Słuchaj... Zostańmy przyjaciółmi, to nie ma sensu... Wydukałam przez płacz. -Ale to masz sens skarbie. Zaczął zaprzeczać. -Nie to nie ma sensu. Ty nawet mnie nie kochasz... - Ja? Miałbym Cię nie kochać? Wiedz że jesteś dla mnie wszystkim, kocham cię jak własną matkę. '' Nad życie i do końca ''więc zostań przy mnie na zawsze,proszę..." Po tych słowach, zatkało mnie, nie mogłam nic wydusić,a on? Podszedł do mnie, pocałował, wziął w ramiona i dodał ' -Zawsze cię kochałem, kocham i będę kochał głuptasie...
|