W końcu napotkałam człowieka, do którego pociągało mnie nieodparcie nieznane uczucie, z którym łączyłam wszystkie swe nadzieje. Zapomniałam o otaczającym mnie świecie, nie słyszałam nic, nic nie widziałam, nie czułam nic prócz jego jedynego, tęskniłam tylko do niego, jedynego. Chciałam należeć do niego, chciałam w wiecznym związku znaleźć całe to szczęście, którego mi brak, rozkoszować się połączeniem wszystkich radości, do których tęskniłam. Powtarzane obietnice, które dawały nadzieję, śmiałe pieszczoty, które wzmagały pożądanie, ogarniały całą mą duszę. Unosiłam się w mglistej świadomości, w przeczuciu wszystkich uciech. Doszłam do stanu najwyższego napięcia, wyciągnęłam wreszcie ramiona, by objąć wszystkie swe życzenia... a on odszedł...
|