` było jakoś po drugiej w nocy. Odebrałam telefon, który wyświetlał imię jednego z jego najlepszych kumpli. Coś krzyczał, słyszałam jakieś głosy wskazujące miejsce w którym są i to, że koniecznie muszę tam być. Ubrałam się w jego bluze i pierwsze lepsze jeansy, które były na brzegu szafy. Wybiegłam z domu i w pięć minut później byłam tam - wśród nich, na osiedlu. Ledwo co weszłam usłyszałam mnóstwo głosów znajomych " o kurwa ona już to jest, przecież ona tego nie może zobaczyć, ja pierdolę." Ludzie utworzyli koło. Weszłam do środka i ujrzałam faceta, którego kojarzyłam z widzenia. Był cały zalany krwią, leżał na chodniku. Nie zdążyłam wypowiedzieć "co to kurwa jest" i ujrzałam jego. Ze złamaną ręką i lekko obitą twarzą, siedzącego na ławce kilka metrów obok. Pobiegłam do niego, zostawiając tłum przy umierającym mężczyźnie. Uklękłam koło niego i trzęsąc się, pytałam dlaczego to zrobił, przecież nigdy nie był za biciem. Odpowiedział tylko jedno "źle o Tobie powiedział" / abstractiions.
|