Myślałam,że to zwykła fascynacja.Głupie wakacyjne zauroczenie.Taka odpowiedź na kilkumiesięczny zastój uczuciowy.Zamiast tego utknęłam w tym na dobre.Myślę o nim częściej niż o sobie.Właściwie każda czynność przypomina mi o nim,jego słodkim wyrazie twarzy,ustach i pięknych oczach,silnych rękach.Budzę się i zamiast pomyśleć o tym,która jest godzina,czy jaka jest pogoda,od razu myślę o nim.Fakt,że pojawia się w każdym moim śnie do tego nie pomaga.Gdy się spotykamy,mimo tego,że nie jesteśmy sami,dla mnie ważny jest tylko on.Co w tym momencie mówi,gdzie patrzy,jaki ruch wykonują właśnie jego brwi.Gdy modlę się,to najpierw o niego,później o całą resztę.Gdy zasypiam,mówię sobie w myślach różne rzeczy,o których chciałabym,żeby się dowiedział.Czekam,aż odezwie się do mnie,bo ja nie dam rady.Tak dużo się wydarzyło,tak blisko byliśmy.Przyszła jesień i bezczelnie wepchnęła się między nas.Zabrała to co było dla mnie ważne,to dla czego żyłam ostatnimi czasy.Teraz wiem,że to nie jest zauroczenie.
|