Kupmy sobie miłość. Taką rozpuszczalną w powietrzu, do psikania w aerozolu.
Taki bezbarwny gaz o woni szczęścia, wywołujący motylki w brzuchu.
Albo taką miłość w tabletkach, rozpuszczalną w wodzie.
Z ogromnego kubka będziemy spijać hormony szczęścia dużymi łykami.
Zaczną w nas buzować endorfiny i odczujemy podwyższony poziom fenyloetyloaminy.
|