"Jechałem sobotnim, nocnym metrem. Byłem u kumpla, którego nie widziałem od roku, wypiliśmy trochę. Przejechałem parę stacji i wtedy wsiadłaś do mojego wagonu. Od razu zwróciłem na Ciebie uwagę. Usiadłaś obok. Jesteś mała, masz czarne włosy, ciekawą fryzurę i zadarty nosek. Uwagę zwracają Twoje buty. Tak modne, że jeszcze nie istnieje taka moda. "Idealna dziewczyna dla mnie" - tak pomyślałem. Chciałem się odezwać, spytać dokąd jedziesz, gdzie wysiadasz, skomplementować buty, przedstawić się. Ale przecież nie potrafię, byłem trzeźwy. W głowie jedna myśl - "Boże, niech ona wysiądzie na mojej stacji". I jechaliśmy tak prawie całą trasę, a ja wciąż zerkałem na Ciebie. Moja stacja. Wstaję, czekam, Ty też wstajesz. Tylko zapytać... ''Czy mogę odprowadzić''... Stoimy przed drzwiami. Pytam siebie, w którą stronę pójdziesz. Drzwi otwierają się, skręcasz w moją. Boże, nie wierzę.
|