najzwyczajniej w świecie przyszedł do mnie przeziębiony. przejechał 4 kilometry tylko po to, by mnie zobaczyć. wykonywał 1000 oddechów na minutę. zmęczony usiadł obok mnie i pocałował w policzek. jego starania doprowadziły mnie do łez a miłość do niego nie pozwalała mi zostawić go takiego chorego i przemarzniętego. poszłam do kuchni, sięgnęłam po proszki na przeziębienie, zrobiłam mu herbatę, a kiedy już usnął przykryłam go ulubionym kocykiem. później przez najbliższe 2 h słuchałam bicia jego serca i tego, jak nierówno oddycha.
|