przecież dobrze wiesz, że nie znoszę nieproszonych gości. biorę książkę do ręki i układam się na łóżku w najdziwniejszy, ale za to najwygodniejszy dla mnie sposób otwierając na stronie, na której uprzednio skończyłam. tak. to było tu. Daniel. list od Fermina.. nie, zaraz, zaraz. co w kolejnym zdaniu robi twoje imię? i tam. na samym dole. przy Plaça de Catalunya w Barcelonie? i tam. w środku śniadania Sempere? co robisz w mojej głowie, gdy parzę kawę, wybieram perfumy, słucham muzyki? to sprawka serca? to znowu ono cię tu zaprosiło?
|