Siedziałam na ramie roweru Twojego dziadka, a Ty pedałowałeś jak oszalały. Nieważne, że rower był kompletnie zardzewiały i skrzypiał niemiłosiernie, a w tylnym kole nie było powietrza. Nieważne, że było to jeszcze przed zmrokiem i wszyscy obserwowali nas zza okien czy podwórek twierdząc przy tym, że jesteśmy kompletnymi wariatami. To wszystko się nie liczy, bo byliśmy wtedy cholernie szczęśliwi, byliśmy swoim wzajemnym szczęściem. / lonelylife
|