Leżę w tym pustym, ciemnym pokoju. Czuję zapach męskich perfum unoszących się w powietrzu. I w końcu zdaję sobie sprawę z tego, że to nie ten sam zapach, że te oczy w które patrzyłam nie są te same, że te ciepło, które od Niego biło, też jest inne. I nagle myślę, kurde przecież to normalne, że to nie to samo, bo to zupełnie inny człowiek i zaczynam tęsknić za tym zapachem, ciepłem, oczami, dłońmi, ustami i za całą resztą, bo dla Niego już nie istnieję, tylko, że mi żaden inny Go nie zastąpi. I znów te wszystkie wieczne rozmyślania kończą się łzami. /tak_mialo_byc
|