On odszedł. Ona została sama. Bez duszy, bez cząstki siebie. Z nim czuła się pewnie. Wiedziała, że On jest tym czego potrzebuje. Kochała jego wady. Kochała go całego. Darzyła go taką miłością jak nikogo innego. Ktoś kogo tak bardzo kochała odszedł. Tak po prostu. Bez pożegnania. Czuła, że ją zawiódł. Czuła się oszukana. Tylko jego potrzebowała. Jego dotyku, wzroku, głosu. Po nocach płakała. Płakała, bo nic innego nie umiała. Nie umiała spojrzeć w lustro. Nie umiała nic. Codziennie zasypiała w łóżku całkiem bezsilna. Wciąż myślała, że to ona była wszystkiemu winna.
|