wysyłam listy do afrykańskich szamanów z podarkami i prośbą o przegnanie tej obrzydliwej letniej aury. by zniknęły słońce okulary trampek dwie pary krótki rękaw cholerne uśmiechnięte ryje uwalone lodami. niech nastanie już zima czy choćby późna jesień i też byłbym kontent. żeby wiało i padał śnieg. żeby ludzie czmychali ulicami z nory do nory. wtedy właśnie mogę ubrać wielki płaszcz ciepłe buty kilometrowy szal rękawiczki i syberyjską czapkę. będzie się do czego przytulić. bezinteresowne ciepło które nigdy nie zawodzi.
|