“ Nienawidzę tych pieprzonych, mokrych chodników, pełnych kałuż, w które człowiek – jak by nie uważał – zawsze wdepnie i łazi potem cały dzień w mokrych skarpetkach. Nienawidzę tego wiatru, co wieje i wieje, strąca te kretyńskie liście na te mokre chodniki. Nienawidze tej ciemnicy. Człowiek wstaje i jest ciemno, wraca do domu i jest ciemno. Cały czas jest ciemno. Do tego jest zimno. Zimno i tak,cholera, nie wiem, wilgotnie. Ohydnie. Wszyscy w tych swetrach, golfach, bluzach, płaszczach, kurtkach, pod tymi parasolami. I tak łażą, ociekają wodą, spod kół samochodów pryska woda.
|