Codziennie wieczorem wymyślam sobie jak to będzie gdy w końcu porozmawiamy. Może mi wybaczysz, przytulisz i znów będzie dobrze. To chyba jest nadzieja, prawda? Już dawno bym ją wywaliła gdybym tylko mogła, bo wiem że to czego bym chciała jest niemożliwe. Ale ta trzyma się mnie jak głupia. Podobno umiera ostatnia. W takim razie umrze. Tuż po mnie. A to już nie długo. Bez Ciebie po prostu nie mogę.
|