( part I:) nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że kiedyś zechcę Cię mieć. odkąd pamiętam miałeś swoją kobietę, a ja nie byłam tą, która zwykła wtrącać swoje 3 grosze w czyjś związek. tak więc, dla mnie istniałeś jedynie jako kolega ze szkoły. nic poza tym.
do czasu.
wystarczyło jedno przypadkowe spotkanie, jedno dłuższe spojrzenie w oczy i jeden dotyk, by całe moje życie wywrócić do góry nogami. "fuck" - pomyślałam - "przecież tak nie wolno. on ma swoje życie, a ja swoje. przecież to nie w moim stylu rozbijać czyjeś szczęście..." nic jednak nie dały godziny wpajania sobie moralnych zasad.
|