//. Ja? Mimo wszelkich przeciwności nie myślę tylko o jednym - moim problemie. Spotykam się z przyjaciółmi, znajomymi, mam z nimi sporo tematów do rozmów. Ciągle coś robię - jak nie uczę się, to gdzieś wyjeżdżam, czy coś w tym stylu. Nie mówię problemowi "mam wyjebane", bo to wtedy oznacza, że nadal o nim myślę i daję mu satysfakcję. Zadręczanie się myślami o problemie to wpędzanie się w kłopot, więc jeśli są możliwości, jest co robić w życiu poza myśleniem o kłopocie, rozmawianiu o nim, to starajmy się to robić, życie będzie o wiele szczęśliwsze. Wtedy już tylko pozostaną słowa* naszego kłopotu: "Ona ma wyjebane...". ``CaughtUpInYourLoveShock. (*kłopoty nie mają ust, zastosowałam w tym tekście uosobienie).
|