[cz.2]
Bantit queen, w ich głowach było co raz więcej pytań, w tym że ona to królowa, a on raczej to bandyta.
Spytał kogo to obchodzi, „mnie” odpowiedziała ona, poczuł wtedy jak się rodzi w nim odpowiedzialna strona. Miał już dość, nie dilując, tak przeczekał całe lato na jesieni za to czekał już na niego prokurator. Suma strachu to dla niego były grzechy dodać cele, dostał tyle paragrafów że starczyło by na czterech. Skumał błąd, ale teraz sąd to cenzor jego marzeń, zatrzymał mu czas, tak jak mrok na słonecznym zegarze. Gdy ostatni raz ją widział to czas pędził tak bez przeszkód i zostawił mu tęsknotę na krawędzi tego zmierzchu. Długi rok siedział w celi, bo pchał proch, skumał błąd
kruszył szkło, teraz przez to szkło, dotyka jej rąk.
Choć krył łzy, pisał wciąż do niej listy z więzienia, że dla takich jak my nasz dom jest tam gdzie nas nie ma .To już ostatni płacz, wyjście miało nadać sens wyjęła z szafy płaszcz ubrany wtedy kiedy padł deszcz.
|