Codziennie zastanawiam się co ja takiego zrobiła, że tak mi sie wszystko nie układa. Za co? Kurde za co muszę tak cierpieć. Naprawdę nie jest mi łatwo. Nie lubię o tym mówić bo po co przecież i tak nikt nie zrozumie. Może niektórym wydaje sie to błahostką. Niby takie nic ale jednak. Chciałabym zmienic szkołę tylko po to by go nie oglądać, albo żeby stało się coś takiego abym nie musiała na niego patrzeć. Czemu on nie umie tego zaakceptować i tak sie mści bo inaczej nazwać tego nie można... Wiem, że ostatnio trudno ze mną wytrzymać ale już naprawdę nie umiem normalnie funkcjonować. Przeraża mnie to że muszę wytrzymać z nim te 10 miesięcy w jednej klasie. Nie wytrzymam. Po tygodniu mam już tego dosyć a co będzie później? Ja wiem, że on nie odpuści i że będzie jeszcze gorzej... Tylko, że wtedy to już nie dam rady tego wszystkiego znieść teraz już nie daje, a potem będzie jeszcze gorzej... Boję się...
|