tamtego dnia poszłam do niego, sprawdzić czy wszystko okej . miał problemy z narkotykami, papierosami, alkoholem . nie był idealny i choć nie zawsze był, kiedy go potrzebowałam, to wiedziałam, że jestem mu potrzebna . kiedy stanęłam pod drzwiami, słyszałam krztuszenie, pochodziło z kuchni . podbiegłam do okna . widziałam, że nie jest z nim dobrze . podpierał się krzesła, pokazując mi jakieś znaki . odczytałam z nich, że klucz jest pod drzwiami . znalazłam i weszłam . nie pytając o nic, wezwałam pogotowie . było coraz gorzej . przytuliłam go, jak najmocniej potrafiłam i zdążyłam wykrztusić z siebie jedynie "kocham cię, przyjacielu". leżał na płytkach, z otwartymi ustami . mówił coś, ale nie mogłam zrozumieć . chwilę później przyjechali lekarze . - przykro nam - powiedzieli, a ja pobiegłam na górę, zabrałam jego ulubioną bluzę, założyłam ją, przytuliłam się do niej i wybiegłam z domu . biegłam przed siebie, rycząc . wszystko straciło sens, był najważniejszy .
|