Nigdy nawet nie myslalam ze znajde sie w takiej sytuacji, nie myslalam ze jesli bylo by trzeba to byla bym w stanie podpisac pakt z diablem za milosc frajera ktory tratuje mnie jak sztuczne tworzywo, jak zwykla zabawke. Mam juz dosyc ciaglego sluchania ze bedzie dobrze. Wiem ze kiedys bedzie, ale kiedy? Ile musze czekac na to zebym mogla pujsc dalej przed siebie, i odzyskac dawne zycie? Chciala bym sie pozbierac nie katowac sie tym wiecej, ale ilekroc jestem sama mysle, zaglebiam sie w poczatki i konce naszej znajomosci. Przypominam sobie to jak bardzo kochalam studiowac odcien jego oczu, jakie bezpieczenstwo czulam w jego ramionach, jak lubialam czuc bicie jego serca i z jakim entuzjazmem wstawalam kazdego poranka wiedzac o tym ze on po prostu jest. Teraz zastanawiam sie jak moglam nie zauwazyc tego co dzieje sie dookola, jak moglam byc tak naiwna. /leniaa
|