- Jesteś cała przemoknięta! - Krzyknął, widząc ją w progu mieszkania. - Rozbieraj się, natychmiast! - Nie tak szybko, kochanie. - Powiedziała, drwiąco. - Zrzucaj to mokre ubranie, ja nie żartuję. Przecież się przeziębisz. - Powiedział z troską w oczach. Rozebrała się do naga, a później niechlujnie zarzuciła na siebie, za duży sweter. - Wyglądam jak własna babcia, powiedziała, siadając w fotelu. - Lubię dojrzałe kobiety. - Zażartował, podając jej ręcznik. Wycierała swoje miedziane włosy. Klęknął przed nią. - Co Ty wyprawiasz? - Zapytała. Masz takie zmarznięte stopy. Chcesz zachorować? - Spytał, ubierając na jej nogi wielkie, pluszowe kapcie. - Nienawidzę kiedy się tak obsesyjnie o mnie troszczysz. Zdenerwowany, podniósł ją, przerzucił sobie przez ramię i wystawił za drzwi. - Co Ty wyprawiasz?! - Spytała. - Musisz się rozchorować. - Że co?! - Dopiero, gdy będziesz chora, a ja będę mógł siedzieć przy Tobie przez 24/h podając Ci syrop, zobaczysz co to troska. - Oszalałeś? - Nie. Zwyczajnie lubię Cię irytować, kochanie.
|