Lato przechodzi powoli w jesień. Mój rytm dnia, do którego zdążyłam przywyknąć w ciągu tych dwóch miesięcy zmienia się. Zmieniają się ulice, dni, godziny, ludzie, ale nie wspomnienia. One zawsze będą takie same. Może trochę starsze i może nieraz zalegną kurzem, ale nigdy o nich nie zapomnę. Wspomnienia to kawałek każdego człowieka. Kawałek mnie. Tej małej, beztroskiej dziewczyny z warkoczami i tej nieco starszej, zagubionej i pełnej obaw. Może kiedyś, za kilkanaście, kilkadziesiąt lat usiądę na ławce w parku i ze spokojem dopiję gorącą kawę uśmiechając się do podjętej dziś decyzji, ale nie teraz. Dziś jeszcze tego nie potrafię. Kawa zdaję się być żrącym kwasem na moje serce, a sama myśl o tym wszystkim napawa mnie nie strachem, a bólem i pytaniem co dalej.
|