siedziałam na ławce śmiejąc się ze słów kolegi , stałeś naprzeciwko z kolegami i patrzyłeś na mnie kątem oka. zawsze byłeś zazdrosny , nigdy nie zostawiałeś mnie przy kolegach samej. kiedy kolega objął mnie nie wytrzymałeś i podszedłeś do mnie , porywając mnie na bok. - o Co ci chodzi ? dlaczego to robisz ? przecież nie jesteś taka. - krzyczałeś , szarpiąc mnie za rękę. - tu nie chodzi o mnie , tu chodzi o cierpienie , o uczucie kiedy w środku Cię rozpierdala. strony się odwróciły , teraz Twoja kolej. - spojrzałam mu w oczy i odeszłam.
|