Dokładnie 365 dni temu była identyczna pogoda. Pamiętna środa, deszcz, który zalał ulice, okna zasłonięte roletami, niezrobione łóżko, laptop jak zwykle odpalony, Kings of Leon wydobywał się z małych głośniczków i nieogarnięta ja na środku nieogarniętego pokoju. Tamtego dnia marzyłam o 1 września. Chciałam powrotu do szarej rzeczywistości, czyli migające, czarne okienko z Twoim imieniem w prawym, dolnym rogu ekranu. Może nie tęskniłam za Tobą jak na początku, ale moja radość była ogromna. Umawianie się na wspólne siedzenie, szukanie sprawdzianów, robienie czy szukanie zadań. Minął rok. Zmiany są ogromne. Nie czekam na Ciebie, nie tęsknię za Tobą, a świadomość, że nie będę musiała oglądać Twojej mordy od poniedziałku do piątku cieszy mnie, jak nowa zabawka. Nigdy więcej nie dam się tak omotać, nigdy już nie będę tak naiwna.
|