Dość. Noc. Samotność. Jutra nie będzie, zawsze będzie dziś. Każde jutro jest dzisiaj. Znowu piszę, pierdolony poeta. Wymarly jebany romantyk. Zapomnieliscie o mnie. Nie widzicie mnie. Odrzuciliscie mnie . Nocą strach znika. Chcę w koncu wyrzucić się do śmieci, gdzie mmoje miejsce. Jeden strzał i nie będzie mnie i chuj. Do stracenia mam nie wiele. Mialas być gdy zamykam oczy i je otwieram. Mialas wciskać hamulec gdy pedze, mialas zabierac nóż, łapać pięść zanim uderzy w ścianę. Przecież wiesz że nie umiem być sam. Przecież wiesz że jestem chory. Nie ma cię. Nie ma nic. Nie wiem co robic. Nie wiem czemu mój anioł zaczął ranić. Koniec wszystkiego czuje na koncu blanta. Nie mogę przestać, jestem słaby. Jakaś łza kołysze się w oku. Jakiś żal snuje się po pokoju. Wiesz że cię kocham? Kocham. Właśnie. Kurwa kocham . Przyjdz proszę. Zabierz ta broń. Uśmiecha się tak pięknie jak ty. A wiesz że nie umiem się temu oprzeć. Kocham cię . Zapomnialem co chciałem powiedzieć, może bądź szczęśliwa.
|