W zimnym kącie, zatęchłym powietrzem otula swoją paranoję. Za duża koszula przesiąknięta strachem.
A w ręku nóż.
Rytm, w którym ciało wychyla się do przodu i pauza, w której wraca na poprzednie miejsce, wytrącając psychikę z równowagi.
A w ręku nóż.
Blade palce zakażone cierpieniem,
tak niewinne- zakrwawione.
A w ręku nóż.
Bo jest tylko luką tej choroby, kiwanie przechodzi w trans.
A w ręku nóż.
I ostatni już głos 'miałam siostrę, miałam brata, miałam mamę, miałam tata'. /sstrachsiebac
|