Nie potrafilam przepraszac. Nigdy nie wyciagalam reki jako pierwsza. Wolalam nie odzywac sie do konca dni, niz podejsc i przyznac sie do winy. Uciszylam wyrzuty sumienia, twierdzac ze niczego nie zaluje. Wlasnie w stosuku do niego zrobilam wyjatek. Zlamalam swoje zasady. Odarlam sie z godnosci. Zauwazylam, ze go trace i wbrem sobie postanowilam go odzyskac. Pierwszy raz opowiedzialam komus z detalami o tym co czuje. O tym jak zaluje. Trzeslam sie w obawie, ze to wykorzysta. Nie wiedzac ile kosztowalo mnie kazde ze slow.
|