W prawdziwym świecie dzień równa się nowym szansom. Szansie na sukces, albo porażkę. Wolę sukcesy, normalne, ale to już nie do końca mój wybór. Otoczenie. Właśnie ono ma wpływ na moje szczęście. Ono i ludzie, ale nie wszyscy. W sumie tylko garstka osób, o których wiem, że zależy mi na nich tak samo bardzo, jak im na mnie. Szanuję każde ich słowo, i te zaczerpnięte z doświadczenia i te, o których myślą, że tak trzeba. Obmyślam każde 'za' i 'przeciw' ich propozycji. W ostateczności podejmuję moją własną decyzję i to nią się kieruję. Popełniam przy tym mnóstwo błędów, po czym słyszę miliony zdań typu 'a nie mówiłem?', ale to chyba o to chodzi, no nie? Od małego mi powtarzali, że uczę się na własnych błędach, więc to wykorzystuję. Potem popełniam ten sam błąd po raz tysięczny i po raz tysięczny przeżywam to samo i dochodzę do wniosku, że jednak nie zawsze uczę się na błędach i nawet nauka na własnych błędach jest błędem. /dontforgot
|