cz. 3 - Jego rodziców nie było w domu. Atmosfera całkowicie się rozluźniła, było im ze sobą dobrze. Przemek podszedł do Karoliny i założył jej na nogi duże, kudłate kapcie. `Nie musisz się o mnie aż tak troszczyć, kochanie` - powiedziała. Wyjął ją z pod koca, przerzucił sobie przez bark i wystawił za drzwi. `Jeżeli nie mogę się o ciebie troszczyć, to wróć gdy będę mógł`. Rzuciła mu się na szyję. `Lubię gdy jesteś nadopiekuńczy skarbie`, oboje wrócili i usiedli obok kominka. Siedzieli wtuleni w siebie aż do rana.
|