przejeżdżając dziś obok Jego domu rzuciłam w tamtą stronę jedno spojrzenie i to wystarczyło. znowu zaczęłam o tym myśleć, przypomniało mi się to wszystko, ten ból i cierpienie, tęsknota za Nim. przecież wiem, że nigdy nie będziemy razem, nawet przez chwilę pomyślałam coś, co mnie przeraziło. że mogę Go więcej nie zobaczyć, albo że zanim znów Go zobaczę może minąć nawet rok. Nie mam żadnych gwarancji, że zobaczę Go jeszcze w te wakacje, a w roku szkolnym przecież jest jeszcze gorzej. nie mam już siły żyć w złudzeniach i swoim własnym świecie. nie chcę tak cierpieć, ale bez tego byłabym jakaś pusta w środku, nie mogłabym przetrwać nie myśląc o Nim, co robi, gdzie jest, czy z kimś się spotyka. jestem jakąś pojebaną masochistką, bo lubię się tym wszystkim martwić. ale teraz chciałabym już o tym nie myśleć, odizolować się od wszystkiego. i zapomnieć. chociaż trochę. sickoftheworld
|