Zawsze uczył mnie być silną. Nigdy nie słuchał moich narzekań, a jedynie kazał iść i naprawiać to, co spieprzyłam. Dzień w dzień powtarzał, że życie kopie w tyłek zbyt często, żebym nie przejmowała się tym za każdym razem. Powoli przyswajałam to sobie, notowałam w głowie, zaczęłam chodzić z podniesioną głową i w chwili, gdy powiedziałam mu, że chyba coś się we mnie zmieniło, on odpowiedział, że teraz może odejść i nie musi się martwić o to, że nie dam rady.
|