- nie zrobisz tego - wyszeptał wstając za mną. - dlaczego nie? mam tu siedzieć i patrzeć jak sobie oby dwoje pieprzymy życie? - wysyczałam cała się trzęsąc. złapał mnie za nadgarstek próbując obrócić w swoją stronę. wyrwałam się mu stając przed nim twarzą w twarz. - przestań.. - powiedział wbijając wzrok w podłogę. - wiesz, że nie potrafię inaczej.. -prychnęłam nie wierząc własnym uszom. - ty nawet nie chcesz spróbować. nie liczysz się z nikim i z niczym. nie patrzysz na innych ludzi, ale oczekujesz tego od każdego? ode mnie? - wyrównałam zmiętą koszulkę i spojrzałam mu w oczy. - jestem jak ci obiecałam, ale ty kurwa tego nawet nie doceniasz, a może już nawet nie widzisz. traktujesz mnie jak bym była powietrzem, potrzebnym, ważnym, to prawda, ale nie zależy ci. jesteś obojętny, a ja też mam uczucia, wiesz? i nic nie poradzę, że nad nimi nie zapanowałam i że kurwa zamknęłam je w twoich oczach - krzyczałam miażdżąc sens każdego dnia. wyszłam, czując się przegraną.
|