Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć.. Tak, zawsze zasypiałam licząc. Wyobrażałam sobie, że gdy policzę do 10, to zjawisz się, staniesz koło mnie, przytulisz mnie, przyciśniesz do ściany i pocałujesz tak, jak umiesz najlepiej, a na koniec powiesz, że mnie kochasz. Codziennie. Niestety, gdy dochodziłam do dziewięciu, udawałam, że już śpię. Kiedyś, gdy naprawdę koło mnie będziesz, to dokończę moją wyliczankę i pokażę, że warto czekać.
|