Pózny wieczor. Jadą samochodem i milcza. Ona patrzy przez okno, on nerwowo trzyma kierownice.
Coś wisi w powietrzu. Nagle cisze przełamuje jego głos czuły i stanowczy.- Stało się cos?. Ona spojrzała na niego szklanymi oczami i dodała - Wiesz, ze to sie skonczy.. to co jest teraz i to co było../ Jego oczy spotkały sie z jej oczami po czym pociemniały i wrociły do obserwowania drogi./-Głupoty gadasz M./ Złapał ja za reke patrzac jak odwraca głowe. /-Uśmiechnij się//- Jesli kiedys będe miała okazję to obiecuję, ze sie usmiechnę./
Jechali dalej, z oka popłynela jej łza. Starała zapamietac wszystko dokładnie.bo wiedziała, ze już nie wróci. /xtadziewczynax
|