Kolejne już rany na ciele mówią mi, że wcale nie jest dobrze. Że to już nie jest mój problem, ale problem jest też ze mną. Przecież to nie tak miało wyglądać. Moja siła i wiara miała wziąć górę nad wszystkim. Gdzie jest ta siła? Odeszła, wraz z pierwszym zakłamanym słowem wypowiedzianym w moją stronę. Coś się we mnie złamało, zgubiło. I uparcie nie chce się znaleźć. Nadzieja? Wciąż jeszcze jest, ale to nie to samo. Żyje we mnie, bez żadnego celu. I choć często myślę, że to beznadziejnie tak żyć, wciąż czekając na coś co i tak nie przyjdzie. Choć myślę, że to nie ma sensu, nie widzę żadnego innego wyjścia. Wtedy zadaje sobie pytania 'dlaczego?'. I już wiem, że po prostu nauczyłam się tak żyć.
|