Mogę istnieć, ale nie żyć. Płakać, dusić łzy, ale nie ze smutku. Uśmiechać się, choć nie czuć szczęścia. Nie zatrzymywać płynących łez, mimo, że nie chce, aby ktoś je zauważył. Użalać się nad sobą pijąc do lustra, lub wziąć się w garść, zacząć walczyć. Pić kawę, nie czując zmęczenia. Jeść, nie będąc głodnym. Siedzieć w domu w ciszy czterech ścian, niż głośnym klubie pośród tłumu. Brać zimny prysznic, pomimo okropnie zimnego dnia. Odgrzać pizzę w mikrofali, chociaż wolę z piekarnika. Być w tłumie, a czuć się sama, jak palec. Gonić za marzeniami, ale potykać się, bo słabo zawiązałam sznurówki. Pokładać w kimś nadzieję, wiedząc, że zawiedzie Mnie, po raz kolejny. Udawać, że wszystko jest w porządku, a umierać w środku każdego dnia, samotnie. Tęsknić za kimś, wiedząc jednak, że ta osoba układa sobie życie na nowo, bezemnie. Chcieć chronić swoje serce, a jednak chcąc miłość. A z pewnością mogę kochać, nienawidząc!
|