Wyszłam wieczorem się spotkać z kolegą, którego nie widziałam od tamtych wakacji. Był wieczór około 21.00 . Usiedliśmy na ławce, ale zaczęło padać, więc poszliśmy na domek na placu zabaw pod daszek. Było super, tego wszystkiego właśnie potrzebowałam. Wyrwać się z tej pieprzonej rzeczywistości i trudnego życia. Gdy wróciłam do domu, zaczęłam się zastanawiać co ja takiego robię. Dlaczego nie potrafię związać się z kimś na stałe. Było by o wiele łatwiej, nie musiała bym się martwić o utratę bliskiej osoby. Chociaż wszystko jest możliwe w tym pieprzonym świecie. Więc wolę nie ryzykować. /tylkociebiekotkuchce
|