Podchodzę pod Jej dom, nic nie czuję, nogi same mnie prowadzą, łapie za klamkę, w kuchni widzę Jej mamę, te uderzające podobieństwo, ten sam błysk w oczach, odwraca sie w moją stronę, uśmiecha się, po chwili jest już obok mnie gładząc po policzku. Zejdź za godzinę na dół, przygotuję coś na obiad-słyszę. Nawet nie mam ochoty odpowiadać. Łapie ostatni oddech kiedując sie w stronę schodów, znikam za drzwiami pokoju, który daje mi tak wiele, zachowuje się tak jakby zaraz miała tu wejść. Ale to tylko chwilowe zapomnienie, odpalam laptopa, puszczam Naszą piosenkę, biorę Jej zdjęcie, bluzę, siadam na ziemi. Potrafię przesiedzieć tak kilka godzin. Jej rodzina już się do tego przyzwyczaiła, nikt nie śmie mi przeszkadzać. Schodzę na dół, siadam w salonie wraz z Jej ojcem, chwilowa rozmowa tak naprawde o niczym. Wychodzę umierając kolejny raz.
|