dochodziła 4 nad ranem, nie mogłam spać. cicho wstałam z łóżka, i założyłam na siebie jakąś za dużą bluzę taty. wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku łąki, na której uwielbiałam przebywać, myśleć o tym co jest, co robię źle... gdy doszłam usiadłam na pagórku. wschodzące słońce rzucało promienie na moją zasmuconą twarz. non stop miałam w myślach Ciebie. pocałunek, tą miłość pomiędzy nami. szkoda, że to już nie wróci.
|