Podaję mu dłoń i wpadam w jego objęcia,obejmując go w pasie. Jego ramiona, klatka piersiowa,ręce-wszystko jest takie ciepłe, mocne, silne, nawet lepsze niż zapamiętałam. Zamykam oczy. Zacieśniamy uścisk i zaczynamy powoli kołysać się w takt wyobrażonej muzyki-tęsknej bluesowej ballady,takiej, która może niespodziewanie skłonić do płaczu, nawet gdy nie jest się smutnym.
|