Nie dość, że było mi przykro, czułam się winna o to wszystko, to jeszcze alkohol robił swoje.Patrzyłam jak odchodzi, dławiąc się łzami. I znowu wróciło uczucie, że zawsze wszystko psuję, nie potrafię zrobić nic dobrze. Próbowałam krzyczeć za nim, aby jakoś to naprawić, cokolwiek, ale nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa. Od dłuższego czasu przygotowywałam się, aby mu to powiedzieć. Chciałam, żeby wiedział, bo był dla mnie jak brat. Nie spodziewałam się takiego zakończenia naszej historii. Teraz już nawet nie patrzy mi w oczy, kiedy się mijamy, a znajomi mówią, że wrócił do ćpania. / cz.5
|