Totalny rozpierdol w psychice. Kochał, nie kochał, bynajmniej teraz już nie kocha.
Za wszelką cenę chciałam wiedzieć dlaczego ze mną nie jest i teraz tego żaluję.
Nie potrafię na niego spojrzeć, a co mówić o uśmiechaniu.
Wystarczyła jedna rozmowa, a ja nie mogę się po tym pozbierać, nie tego chciałam.
W sumie to mogłam żyć w niepewności i robić sobie złudne nadzieje. A teraz? Teraz to już nie mam nic.
Nawet nie mogę pomarzyć o tym że może jednak mnie kocha bo do cholery nie kocha.
Jeździ do dziewczyny, myśli że nie wiem, ale przecież co chodzi o jego temat to wiem wszystko.
Cóż, przez kolejne dni, miesiące, lata będe się zbierać po tej jednej pieprzonej rozmowie. |oberwowana
|