On nie wpada, nie dzwoni, nie esemesuje, nie mejluje, nie pisze na niebie, nie nadaje alfabetem Morse'a, nie komunikuje się ze mną telepatycznie. Nic. A ja siedzę na tych schodach i patrzę na drogę, którą nie przyjeżdża nikt. Nie widać już tej zgarbionej sylwetki kolarza, za którą oglądają się wszyscy, tych zazdrosnych spojrzeń, które posyłają mi obce dziewczyny, tego uśmiechu, który zastępuje niebo, słońce, księżyc, wszystkie gwiazdy i lato, tego, który zarezerwowany był tylko dla mnie, który poprawiał mi nastrój nawet w najsmutniejszy dzień w miesiącu. /niegrzeczniuchxd
|