Pamiętam dzień ostatecznej kłótni. Kiedy wszystko definitywnie się zakończyło. Wtedy napisał do mnie twój przyjaciel. Ofiarował to czego ty nie potrafiłeś. Wsparcie, którego cholernie potrzebowałam by przetrwać każde kolejne dni. Jego słowa uderzały we mnie z dwojoną siłą. Powtarzał jakim jesteś skurwielem, że odpuścił sobie kogoś tak wartościowego jak ja. Nie mógł wyjść z podziwu, że pragnęłam tylko i wyłącznie twoje szczęścia za cenę swojego. Pozwoliłam ci odejść. Nie sprzeciwiałam się. Wiedziałam, ze ona po prostu wygrała wojnę. Była lepsza pod każdym względem. Była twoim ideałem. Co ja mogłam poradzić? Pragnęłam byś zaznał tego ukłucia serca, którego ja zaznawałam przy każdej rozmowie z tobą. Szkoda, ze to nie ja jestem w stanie do tego doprowadzić, jednak cieszę się, ze w ogóle znalazła się taka osoba. Życzę wam jak najlepiej. Liczysz się tylko ty, dlatego nie walczyłam dłużej o ten związek, nie widziałam sensu trzymania Cię przy sobie na siłę. Nie powinnam tego robić. Bezsens
|