Są dni w których jest naprawdę ciężko. Panuje chaos którego żadna ze stron nie ogarnia. Sprawiamy sobie nawzajem cholerny ból i cierpienie które wręcz rozrywa nas od środka, wraz z każdym uchwyconym oddechem. Potrafimy stojąc na środku jezdni zacząć wyzywać się od kurw i szmat. Krzyczeć aż w końcu odbiera nam mowę, a wracając do domu opadamy bezwładnie, zalane łzami i nierozumiejące swojego postępowania. Opadamy z sił ślepo patrząc w jeden martwy punkt. Nie tak powinno to wyglądać, zdaje sobie z tego sprawę. Moze i nie jesteś już częścią mojego życia i może już nie widujemy się często, pomijając fakt, ze już nie potrafię nazwać cię moją rodzicielką to przepraszam. Nie powinnam. Nie potrafię ci spojrzeć w oczy, szczerze wyznać co dzieje sie w moim życiu i przeprosić za swoje zachowanie. Boje się. Jestem tchórzem bo boje się że znowu znikniesz na parę długich lat. Szanuje Cię jednak za to, że urodziłaś tak nienormalne dziecko jak ja. Próbujesz mnie pokochać. Dziękuje Ci za to, mamo.
|