(...) Nie powinnam tak mówić. Przecież w gruncie rzeczy powinnam być szczęśliwa. Dostałam od życia tyle dobrego. Ale tutaj chodzi o całkiem inny rodzaj szczęścia. Szczęścia wewnętrznego przyniesionego przez świadomość, że znaczy się dla innego człowieka tak wiele, że nie sposób sobie tego wyobrazić. Ta potrzeba mnie spala, trawi od środka, sprawia, że nic nie jest skończone ostatecznie, że nie wykorzystuję tego co mam, na tyle, na ile jest to możliwe. Osiągnęłam tą potrzebę wcześnie, zbyt wcześnie. Obawiam się, że przez to będę musiała jeszcze długo czekać. A na tyle nadziei mi nie wystarczy. Więc potrzebuję akumulatora, swego rodzaju słońca, które napełni mnie swoją energią. Sprawi, że wszystko będę robić tak, jak należy, wykorzystując to, co jest mi dane, tak bardzo, jak tylko jest to możliwe. Jak długo przyjdzie mi na to czekać? A może do końca moje życie będzie nieskończone, a mnie na zawsze już będzie towarzyszyć uczucie niespełnienia? |mysteriouss ♣
|