"Bo ja Ci nie powiedziałam wszystkiego. Nie poinformowałam Cię, że jestem chora. Że z dnia na dzień jestem coraz bardziej słaba. Nie chciałam. Po prostu nie zniosłabym myśli, że mógłbyś być ze mną z litości. Chyba nikt by nie zniósł. Odchodząc, nie wiedziałeś nic. Niczego się nie domyślałeś. I dobrze. Ale teraz muszę Ci napisać ten list i o tym powiedzieć. Tak na pożegnanie. Ostatnie kilka słów skierowanych prosto do Ciebie, które zostaną na tym papierze niestarte. Wiem, że Cię to nie obchodzi. Podobnie jak ja. Spokojnie. Rozumiem. Teraz ledwo trzymam to pióro, więc jest to jedyna okazja przed śmiercią, do napisania tego. Jeśli to przeczytasz, to nie zdziwię się, jeśli od razu podrzesz tę kartkę i wrzucisz do kosza. Nie mam Ci tego za złe. Zapomnij o mnie ostatecznie. Żegnaj. PS: Kocham Cię. Zawsze będę. Nawet tam. Tam u góry." Stawiając ostatnią kropkę upadła z zastygającą na policzku łzą i listem adresowanym do Niego, który kołysał lekki podmuch wiatru.
|