Nie będę przez tą głupotę cierpieć, nie przesypiać nocy czekając na niemożliwe. Codziennie zapalać światełka pieprzonej nadziei, która podobno nigdy nie umiera. Wiem, że ciężko się przed tym uchronić, pozwolić odejść swojemu ideałowi. Ale... przecież dziś już nic o Tobie nie wiem, tylko ta twarz wciąż pojawia się w mych snach i tylko ten chory świat kręci się wokół Ciebie. Chcę Cię zobaczyć, dotknąć, usłyszeć... kurde, to tak jakby czekać na niemożliwe. Może kiedyś, za tydzień, za dwa, lecz nie wiem czy to cokolwiek da. Bo to rozkwitnie i mimo wszystko skończy się jak zawsze. //joee_s
|